Kiedyś się to opłacało, bo koszty sprowadzenia były bardzo wysokie (wysokie cło) - słyszałem o sytuacjach gdzie ludzie jechali swoim starym autem do Niemiec, a wracali nowym autkiem z tymi samymi tablicami rejestracyjnymi
Dlatego wtedy radzili sobie na różne sposoby - składaki, przespawywanie ścianek, a pewnie było jeszcze więcej sposobów. Ogólnie w latach 90-tych baardzo dużo samochodów sprowadzanych było w ten sposób traktowane. Takie składaki np. - jechała sobie laweta z autami, przed granicą wymontowywali szybko silniki, granica przekroczona - auto jako składak, no i szybki montaż silnika (i to jest sytuacja autentyk!!
). Takie czasy były - że np. mój ojciec musiał sprzedać 4 letniego malucha, żeby opłacić cło do golfa... tragedia.
Przeszczepa możesz poznać po przespawanej ścianie grodziowej - da się to poznać, chociaż wiem że byli ludzie, którzy się w tym specjalizowali. Bo tabliczki z VINem i lakierowaną sobie przekręcisz bez problemu.
Co do przekładania całego wyposażenia itd. - w to wątpię, tak jak napisał
kazios - po prostu nie zwracano na to uwagi - wątpię, żeby taki milicjant znał się na rozkodowaniu VINu
Chyba, że akurat na przeszczepa było zakwalifikowane takie samo auto z identycznym wyposażeniem i silnikiem, więc tylko ścianka grodziowa i po robocie - auto "zgodne z VINem".
Ponoć pod przednim siedzeniem były umieszczane datenkarty i pod tylną kanapą chyba też.
Co jeszcze - są różne karoserie - np. karoseria od auta z silnikiem 240D różni się od 300D (300D ma na belce pod silnikiem miejsca na amortyzatory drgań). Pewnie karoserie benzynowe od diesli też będą się różniły.