dzwiedziu pisze:Jak dobrze dojrzałem macie deskę niebieską bez pęknięć. Rzadkość.
Tak
i w ogóle całe wnętrze jest bardzo ładnie zachowane. Jedynie fotel kierowcy ma przetarcie. Szukałem jakiegoś zdjęcia, na którym lepiej widać tą deskę, ale nie znalazłem. Za to na tym filmiku trochę ją widać od czasu do czasu:
http://youtu.be/65xAD-4V2eI
A co do podkładów, to tak jak pisze Talar - żółty jest reaktywny. Był położony wszędzie tuż po piaskowaniu. Dodatkowo w miejscach, które nie będą cięte, spawane, szlifowane, położyliśmy już podkład akrylowy - ten szary. W miejscach napraw na bieżąco uzupełniamy podkład reaktywny, tak żeby goły metal nie miał zbyt długiego kontaktu z atmosferą. Potem wszystkie spawy, zgrzewki, łączenia, zakamarki, będą jak już wspominałem pokryte pastami Gravit, (niektóre już są zapastowane)
Jeśli chodzi o wyższość podkładu epoksydowego nad reaktywnym, to wygląda to mniej więcej tak jak pisał M_Pawel
M_Pawel pisze:Z tego co mi wiadomo w wielkim skrócie to na czystą gołą blache dają epoksydowy natomiast na czystą ale juz wczesniej przyrdzewiałą dają reaktywny ..
Nie chcę się za bardzo mądrować, bo nie jestem w tej dziedzinie profesjonalistą, ale podkłady epoksydowe są niezwykle trwałe wytrzymałe, mają świetną przyczepność i doskonale izolują stal od czynników zewnętrznych... ALE właśnie tylko izolują
O ile są położone na idealnie czystą -najlepiej fabrycznie nową blachę w suchej komorze lakierniczej -to są super! Druga sprawa, że epoksydy wiążą bardzo długo - kilka godzin, a pełna wytrzymałość nawet po kilku dniach - to opóźnia prace. Trzecia sprawa -epoksyd trzeba kłaść już na gotowe, nowe (lub już naprawione) nadwozie, bo spawanie go spali. Teoretycznie można by pospawać Mercedesa na zicher, dać go do ponownego piaskowania i potem malować epoksydem, ale to już zbyt kosztowna dla nas operacja, a poza tym te blachy mają przecież ponad 30 lat, są wymęczone przez dziurawe drogi i na pewno są w nich jakieś mikropory, mikropęknięcia, mikrorozwarstwienia w których mogą siedzieć zalążki korozji nawet po piaskowaniu. Tak, więc w naszym przypadku lepiej użyć podkładu reaktywnego, który reaguje chemicznie z takimi zalążkami i je neutralizuje (a przynajmniej powinien
). No i nasze warunki są dalekie od profesjonalnych, my nie pracujemy w suchej hali, ani tym bardziej w komorze lakierniczej, tylko w spartańskich warunkach, pod namiotem ogrodowym
, gdzie wilgotność bywa różna, a w nocy może pojawiać się rosa. I pod wpływem wilgoci atmosferycznej nawet na świeżo wyczyszczonej blasze mogą pojawiać się tlenki -nawet nie widoczne pod lupą. Oczywiście nie odsłaniamy blachy i nie malujemy w deszczową pogodę, a przed malowaniem przedmuchujemy miejsce opalarką, ale mimo wszystko lepiej stosować reaktywny. I reaktywny nie pali się podczas spawania, a to też ważne w naszym przypadku
Poniżej fotka z odbudowy podłużnicy i progu. Nie jest to profesjonalizm, ale jak porówna się do tego co było wcześniej.... a raczej tego, czego w ogóle nie było
Na powyższym zdjęciu w tunelu wału, widać niektóre łączenia blach już pokryte pastą "Gravit 600-ileśtam" (kolor matowo szary -troszkę ciemniejszy od podkładu akrylowego)